Nie zabija się „z miłości”

„Zabójstwo z miłości”, „morderstwo z namiętności”, „zabił, bo kochał za bardzo” — w taki sposób wiele mediów, nie tylko tabloidowych, pisze o zbrodni kobietobójstwa. Sprzeciwiamy się temu, bo wiemy, że przemoc, w jakiejkolwiek formie, nie ma nic wspólnego ani z miłością, ani z namiętnością. Musimy skończyć z romantyzowaniem jej — zarówno w mediach, jak i w produktach kultury masowej, które próbują wmówić nam, że gwałt nie jest gwałtem, tylko „świetnym seksem”, zaborczość to dowód miłości, a nieakceptowanie odmowy, przekraczanie granic czy nękanie świadczą o zaangażowaniu i „prawdziwie męskim” zdecydowaniu.

Większość kobiet, które tracą życie w wyniku umyślnego aktu (lub aktów) przemocy, dobrze zna swojego oprawcę. Najczęściej giną z rąk partnerów lub byłych partnerów, nierzadko w momencie, w którym decydują się odejść. Sami sprawcy lubią wskazywać „kwestie uczuciowe” jako motyw dokonanej zbrodni. Zabójstwo partnerki rzadko kiedy jest pierwszym i ostatnim aktem przemocy wobec niej. Chorobliwa zazdrość, zaborczość, nadmierna kontrola i związana z tym przemoc psychiczna, a także ekonomiczna, psychiczna, fizyczna i seksualna — to czerwone flagi, których wiele kobiet nie dostrzega lub które ignoruje właśnie dlatego, że kultura i socjalizacja każą nam widzieć przemocowe zachowania jako świadczące o miłości, namiętności, zaangażowaniu. Bolesne, ale jednak romantyczne. Tragicznego obrazu dopełnia państwo, które niedostatecznie chroni kobiety przed przemocą, nie ułatwia odejścia od agresywnego partnera i zawodzi, gdy potrzebują ochrony przed nim.

To nie miłość, a chęć posiadania kobiety na własność i odebrania jej prawa do decydowania o sobie, przy jednoczesnym poczuciu, że mają prawo robić to za nią, popycha mężczyzn do zbrodni kobietobójstwa To złość wynikająca z zazdrości, zaborczości, przekonaniu o swoim prawie do drugiej osoby („jeśli ja nie mogę cię mieć, nikt nie będzie miał”). To bezsilność wobec faktu, że kobieta, którą chcą posiadać jak przedmiot, wymyka się z niechcianego uścisku. To nieakceptacja prawa kobiet do samostanowienia. A w niektórych przypadkach przekonanie, że odebranie życia partnerce lub byłej partnerce (a w ok. 15% przypadków również sobie) to „sprawa uczuciowa” i ostateczny, desperacki dowód miłości.

Ani jednej śmierci więcej, ani jednej kobiety mniej. Gdyby zabójstwa w związkach i po ich zakończeniu były „sprawą uczuciową”, ofiarami równie często, co kobiety, byliby mężczyźni. Tak jednak nie jest. Dlatego mówimy jasno: kobietobójstwo to przemoc ze względu na płeć, a nie uczucia, jakich doznaje sprawca. Skończmy z jej romantyzowaniem.

Jeśli chcesz pomóc nam w tym i innych działaniach na rzecz walki z przemocą ze względu na płeć, ciągle możesz wziąć udział w wolontariacie, polegającym przede wszystkim na uczestniczeniu w rozprawach sądowych jako obserwator/ka. Wciąż też poszukujemy prawników i prawniczek oraz psycholożek, które chciałyby w ramach swoich kompetencji wspierać rodziny ofiar oraz kobiety, które przeżyły usiłowanie zabójstwa.

Jeśli masz informacje o morderstwie dokonanym na kobiecie, usiłowaniu zabójstwa lub samobójczej śmierci kobiety w wyniku doznawanej przemocy domowej, poinformuj nas o tym. Jeśli zaś jesteś bliską osobą kobiety, która została umyślnie zamordowana, możesz zgłosić się do nas po pomoc prawną i psychologiczną.

Napisz do nas: obserwatorium@cpk.org.pl

Ani jednej śmierci więcej, ani jednej kobiety mniej — to hasło, które będzie nam towarzyszyć we wspólnym zmienianiu okrutnej rzeczywistości.

fundusz

Projekt realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG