Gdy sprawca staje przed sądem jako oskarżony o zabójstwo lub jego usiłowanie, powtarzalną linią obrony jest używanie absurdalnych argumentów podważających fakt, że ofiara była ofiarą. Sprawcy odwołują się przy tym to stereotypu “prawdziwej ofiary”, która powinna być zawsze nieskazitelna i pasywna, czyli nigdy nie stawać w swojej obronie.
Sprawcy i ich obrońcy często “na usprawiedliwienie” czynu, o który toczy się sprawa, argumentują, że zamordowana kobieta nadużywała alkoholu lub narkotyków. Argument ten podnoszony jest nawet w sytuacjach, gdy sprawca też miał problem z używkami. Z powodu nadużywania alkoholu lub narkotyków – argumentują dalej sprawcy i ich obrońcy – ofiara nie była dobrą żoną i matką, nie zajmowała się domem i dziećmi. W domyśle – zasłużyła sobie na taki los.
Oburzające jest nie tylko to, że takie argumenty padają w sądach, ale również, że sędziowie i sędziny biorą je pod uwagę jako okoliczności łagodzące. Takie podejście odczłowiecza ofiary kobietobójstw na tle przemocy domowej, co prowadzi do zafałszowywania prawdziwego obrazu zdarzeń i zdejmowania odium winy ze sprawców.