Tej tragedii można było uniknąć – gdyby tylko państwo starało się chronić kobiety przed przemocą ze względu na płeć. Choć zdarzają się zbrodnie trudne do przewidzenia, zabójstwo Magdy ze Świńca z pewnością nie było jednym z nich.
Dawid J. miał 14 lat, gdy zgwałcił i zamordował swoją sąsiadkę, o rok młodszą Sylwię. Dziewczynka odrzuciła jego zaloty, więc udusił ją przy pomocy sznurowadeł. Okrzyknięto go wówczas najmłodszym przestępcą seksualnym w Europie. Był 2006 rok. Ciało dziewczynki, porzucone na odludziu, było tak zmasakrowane, że bliscy ofiary z trudem je zidentyfikowali. Jej oprawca na cztery lata trafił do poprawczaka. Gdy wychodził na przepustki, molestował swoją 11-letnią siostrę. Sąd stwierdził winę, ale nie ukarał sprawcy ze względu na jego wiek. Ten po opuszczeniu ośrodka wrócił do domu rodzinnego. Wkrótce zaatakował znowu: za gwałt na obcej nastolatce trafił do więzienia na dwa lata (!).
Kto by się spodziewał, że młodociany morderca, pozostając niemal bezkarnym, nie wyrośnie ze swoich makabrycznych skłonności samoistnie? A może wszyscy się spodziewali, ale uznali, że warto zaryzykować zdrowiem i życiem kolejnych kobiet?
Piętnaście lat po dokonaniu pierwszej zbrodni na drodze Dawida J. stanęła 18-letnia Magda. Wracała do domu, gdy zepsuł jej się skuter. Mężczyzna zaproponował, że ją podwiezie. Ciało nastolatki znaleziono w lesie, tydzień po zgłoszeniu zaginięcia. Prokurator początkowo postawił sprawcy zarzut zgwałcenia, ale mamy nieoficjalną informację, że został on wycofany.
Dziś, kilkanaście miesięcy po tragicznej śmierci Magdy, rusza proces. Jeśli rodzina skrzywdzonej wyrazi taką wolę, na rozprawach będzie obecna reprezentantka Centrum Praw Kobiet. W ramach projektu Obserwatorium ds. Kobietobójstwa prowadzimy obserwacje sądowe, a także oferujemy wsparcie bliskim zamordowanych kobiet: prawne, psychologiczne i socjalne.
Czy tym razem polski wymiar sprawiedliwości postanowi trwale zapobiec kolejnym, w tym przypadku niemal pewnym tragediom?