Trigger warning: przemoc domowa, przemoc seksualna
Czas Świąt Bożego Narodzenia jest jednym z najpiękniejszych okresów w roku. Nawet dla osób niewierzących to czas spotkań z bliskimi, obdarowywania podarkami tych, których kochamy, czas radości i pysznych potraw.
Nie dla wszystkich. W domach, gdzie jest przemoc jest inaczej. To najczęściej najpaskudniejszy okres w roku. Nawet gdy jest się osobą wierzącą. Przy stole wigilijnym spotkamy rodzinę dalszą i dostaniemy piękny podarek od oprawcy. Prezent zostanie oczywiście przedstawiony dalszej rodzinie – niech widzą, jak dba o swoją kobietę. Będą zachwyceni. Przemocowiec przy gościach będzie dla swojej ofiary przemiły. Będzie snuł opowieści o wspaniałym związku z tą „cudowną kobietą”, którą podobno ona dla niego jest. Opowiadał o tym, że jest dla niego „szóstką w totolotku”, o tym jak bardzo czeka na ich wspólne dziecko, które nosi. O szacunku do kobiet. Umiejętnie skieruje rozmowę na temat przemocy domowej i wygłosi emocjonalną mowę o tym, jakim trzeba być potworem, aby podnieść rękę na kobietę. Jego wykład na ten temat będzie dość krótki. Zakończony stwierdzeniem, że nie może nawet o tym mówić, bo nie wyobraża sobie, jak tak można…
Goście, dla których jego partnerka jest kimś bliskim pomyślą, jakie ona ma szczęście, że ma takiego wspaniałego mężczyznę. Jak dobrze, że na niego trafiła. Ona stara się uśmiechnąć, jak zrobi to niewłaściwie to dostanie wykład od rodziny, że powinna bardziej doceniać swojego męża, bo inne mogą tylko marzyć o takim. Wtedy oczywiście powie, że wie, że jest szczęściarą mając takiego towarzysza życia, a swoją minę zgoni na zmęczenie i choćby na złe samopoczucie fizyczne. Potem spuści głowę i milczy, albo pobiegnie do kuchni „odgrzać pierożki”, bo łzy się cisną i ciężko grać. Ona wie, że goście pójdą, a jak nie będzie grzeczna, to dostanie karę.
Przed przyjęciem gości nie było miło. Później będzie piekło. Od tego, jak dobrze zagra zależy, jak wielkie. Mąż zapowiedział, że ze względu na pandemię resztę świąt spędzą w domu razem. Opowiedział gościom jak ważne jest zadbanie o czas tylko we dwoje. Wszyscy byli tacy zachwyceni. Ona nie. I znów wykład, że go za mało docenia, że takiego to ze świeczką szukać, a ona, jak zwykle, jakieś fochy ma.
Gdy wyjdą goście, on oceni jej zachowanie. Pierożki nie równo podsmażone – „nie umie gotować”. Serwetki położyła tylko w jednym miejscu na stole – „żadna z niej gospodyni”. Spódnicę miała zagniecioną – „jak dziwka”. Wstyd mu przyniosła. I go nie docenia – przecież wszyscy jej powiedzieli, że ma szczęście i powinna go bardziej doceniać. Da jej szansę przeprosin – jeśli zaspokoi go dobrze ustami, to będzie mniej paskudny przez resztę świąt. On wie, że ona tego nienawidzi, bo tamci, którzy ją zgwałcili, zmusili ją do tego. Pomimo wszystko wykonuje polecenie. Gdy go zaspokoi biegnie do łazienki, bo ma mdłości. Za pięć minut wpada on. Wściekły. Krzyczy, że żadna z niej żona, że byle szmata z ulicy zrobiłaby to lepiej, że ciągle ma swoje fochy. Uderza. W bok głowy (tam nie ma śladów). Wciąż krzyczy, że nie chce spełniać obowiązku, który Bóg na nią nałożył. Że jest niczym. Uderz kolejny raz. Ona upada i dostaje kopnięta w „nic nie warte” krocze (poroniła już dwa razy). On wciąż wrzeszczy, jest wściekły…
Droga czytelniczko, drogi czytelniku, jeśli słyszysz odgłosy to zareaguj. Od Ciebie zależy ciąg dalszy tych świąt.