Stop przemocy domowej! (Poradnik Domowy)

W Polce co roku doświadcza przemocy 800 tys. kobiet. Co 15 sekund któraś z nich jest bita i szarpana. Ofiarą bywa co czwarta mężatka, co druga kobieta w trakcie rozwodu. Co trzecie zabójstwo jest skutkiem rodzinnych konfliktów.

Największa sala Sądu Okręgowego w Warszawie wprost pęka w szwach. Między ławkami stoją manekiny okryte czarnym kirem, z palącymi się lampkami i klepsydrami. Czytamy: „Sabina L. (lat 52) z Bełchatowa, zadźgana nożem przez męża”; „Barbara M. z Chałup (lat 50) śmiertelnie pobita”…

– Gdyby sąd nie uwierzył mojemu psychopatycznemu zięciowi, córka by nadal żyła – drobna kobieta z miejsca dla świadków odczytuje tragiczną historię małżeństwa swojej córki Doroty. Trwają obrady IX Trybunału do spraw Przemocy wobec Kobiet – spot-kania zorganizowanego przez fundację Centrum Praw Kobiet. Uczestniczą w nim kobiety, które w obronie własnej zabiły swoich prześladowców i odbywają karę pozbawienia wolności, rodziny tych, które zostały zamordowane przez swoich partnerów oraz przedstawiciele instytucji odpowiedzialnych za stosowanie i stanowienie prawa.

Mogłyby żyć

– Marek, mój zięć, zamiast pracować, pił. Po alkoholu wyzywał i szarpał żonę. Wzywana policja wywoziła go za wieś i wypuszczała. Dorota długo ukrywała to przed nami, dla dzieci chciała ratować to małżeństwo. Kiedy w końcu złożyła doniesienie o pobiciu, zięciowi nie postawiono zarzutów, jedynie skierowano go na terapię. Na krótko się uspokoił, wyjechał do pracy za granicę, ale po kil- ku miesiącach wrócił. Po powrocie zmuszał córkę do seksu, oglądania filmów pornograficznych, był obsesyjnie zazdrosny. Zabrał jej telefon i nie pozwalał na spotkania nawet z rodziną. Dzieciom odebrał kieszonkowe, a nawet ograniczał jedzenie. Dorota bała się go, czuła się zaszczuta. Gdy w styczniu 2009 r. pobił ją do nieprzytomności, został zatrzymany i aresztowany. Wtedy córka zdecydowała się na rozwód. Jednak nawet z aresztu zięć dzwonił i groził, że ją zabije. Niestety, nikt nas nie uprzedził, gdy został zwolniony. W sobotę 21 lutego 2009 roku poszedł po Dorotę do pracy, a potem w domu ogłuszył ją i poderżnął jej gardło. Całe mieszkanie było we krwi. Pod sklepem chwalił się kolegom, że teraz będzie sławny na całą Polskę. Podobno w działaniu sądu nie było żadnych uchybień… Dlaczego uwierzono jego obietnicom, że podda się leczeniu? Dlaczego przed wypuszczeniem z aresztu nie zbadał go żaden specjalista? Może wtedy moja Dorotka by żyła? Jej zabójca z więzienia wysyła do nas listy, które odsyłamy bez otwierania. Nie wierzę, że żałuje tego, co zrobił.

W 2008 roku 247 osób straciło życie w wyniku przemocy domowej. Była wśród nich też mama 30-letniej Justyny, której zięć podciął gardło, kiedy próbowała nie wpuścić go do domu. – Karmiłam córeczkę, a on rzucił się z nożem na nas. Pociął mi klatkę piersiową i zadał cios Karolince – beznamiętnym głosem wyznaje Justyna. – Nie wiem, skąd wzięłam siłę, żeby go odepchnąć i uciec. W szpitalu, kiedy dowiedziałam się, że mama nie żyje, chciałam się rzucić z okna. Teraz wiem, że muszę z tym ciężarem żyć, bo muszę wychować córkę.

Zabiły, bo nikt im nie pomógł

Poruszające są wyznania ofiar przemocy domowej – kobiet, które po latach cierpień z rąk swoich mężów, same stały się sprawczyniami przestępstw: Ireny – 4 lata pozbawienia wolności za pobicie ze skutkiem śmiertelnym; Krystyny – 8 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa; Danuty – 15 lat pozbawienia wolności za zlecenie zabójstwa; Barbary – 15 lat za zabójstwo. Dopiero dzięki rozmowom z psychologiem w zakładzie karnym zdały sobie sprawę, że były ofiarami przemocy w rodzinie. I że są instytucje, które mogły im pomóc. Gdyby tylko zadzwoniły na Niebieską Linię Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, skontaktowały się z fundacją Centrum Praw Kobiet, Fundacją Feminoteka, Stowarzyszeniem Damy Radę…

„Bije, znaczy kocha” – to stereotyp głęboko tkwiący w naszej mentalności. Czy dlatego tak łatwo rozgrzeszamy sprawców domowej przemocy? Organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości podchodzą do tych przestępstw z łagodnością, lekceważąc cierpienia ofiar i – jak na to wskazują przewidziane w kodeksie karnym surowe sankcje za znęcanie się nad członkami rodziny i za gwałt – intencję ustawodawcy. W przypadkach przemocy w rodzinie, pomimo dowodów popełnienia przestępstwa, rzadko wszczyna się sprawy z urzędu, a jeśli już, to zwykle się je umarza. Szokujące są umorzenia ze względu na tzw. znikomy stopień społecznej szkodliwości czynu. Zdarza się, że mimo dowodów jedno- znacznie wskazujących na winę oskarżonego (obdukcji, zeznań sąsiadów, rodziny, dzieci) nie dochodzi do skazania. Sąd stwierdza np., że poszkodowani byli skłóceni ze sprawcą, czy też podważa wiarygodność obdukcji. Takich spraw i takich niesprawiedliwych rozstrzygnięć są tysiące: w sądach i w prokuraturach. Gdzie są granice swobodnej oceny dowodów?

Oto jedna z takich spraw – postanowienie Prokuratury Rejonowej dla dzielnicy Warszawa Praga Płd. o umorzeniu dochodzenia w sprawie przeciwko Tomaszowi Z., podejrzanemu o to, że uderzył żonę butem, powodując u niej złamanie kości nosa z przemieszczeniem (czyn z art. 156 § 1 k.k.) i niezdolność do pracy przez 7 dni. Stwierdzono, iż podejrzany nie popełnił zarzucanego mu czynu, mimo że biegły chirurg sądowy stwierdził u pokrzywdzonej obrażenia ciała. Przesłuchany nie przyznał się do pobicia żony i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Sąd stwierdził zatem, że zebrany materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie, iż podejrzany Tomasz Z. dopuścił się zarzucanego mu czynu. Oprócz zeznań pokrzywdzonej nie było innych dowodów potwierdzających wersję przez nią przedstawioną…

Jak wynika z raportu „Przemoc w rodzinie a wymiar sprawiedliwości” przygotowanego przez fundację Centrum Praw Kobiet w 2007 r., 72 proc. sędziów uważa, że ofiary przemocy domowej same się do niej przyczyniają, a tylko 18 proc. sędziów było zdania, że ofiary swoim zachowaniem nie prowokują sprawcy.

Gdzie oni są?

Policja i prokuratura starają się wręcz zniechęcać kobiety do składania formalnej skargi, wymagając udokumentowanej historii znęcania się (obdukcja, którą trzeba wykonywać na własny koszt, świadkowie). Zdarza się to nawet wtedy, kiedy funkcjonariusze prawa sami byli świadkami przestępstwa. Takie postępowanie jest bezprawne, o czym ofiary nie wiedzą. Postępowanie przygotowawcze ma przecież na celu ustalenie, czy przestępstwo zostało popełnione, oraz wyjaśnienie okoliczności sprawy.

– Tego tragicznego dnia, kiedy mama została zastrzelona przez ojca, nie mieli radiowozu, a może chęci, aby przyjechać na interwencję, – mówi roztrzęsiona młoda kobieta. – Nikt nie przejął się kobietą błagającą o pomoc. Rano w dniu zabójstwa mama była w prokuraturze, tam odesłano ją na policję. Mówiła, że ojciec grozi jej bronią. Wiedzieli, jak wygląda sytuacja w naszym do- mu. Dzielnicowym od wielu lat był ten sam człowiek. Wcześniej były przeciwko ojcu prowadzone postępowania. Zawiodła prokuratura, zawiodła policja, która nie zrobiła nic, aby uratować życie naszej mamy. Przecież przemoc w rodzinie jest przestępstwem ściganym z urzędu. Nasza mama zginęła, kiedy wzywała policję na pomoc. Wcześniej, kiedy to ukrywała, była tylko bita.

Ta wstrząsająca historia Eugenii (lat 56) poruszyła uczestników Trybunału. Wiara w małżeństwo, pragnienie podtrzymania dobrego wizerunku rodziny, przekonanie, że dzieci potrzebują ojca, zależność ekonomiczna, niskie poczucie własnej wartości, brak świadomości, że kobieta poradzi sobie bez mężczyzny, izolacja, oddzielenie od rodziny i przyjaciół, strach, przekonanie o wszechmocy partnera, złe doświadczenia ze współpracy z policją czy organami sprawiedliwości – to niektóre z powodów, które decydują, że kobiety nie ujawniają przemocy. A przecież każda z nas ma prawo do bezpieczeństwa osobistego i to nie ofiara, ale sprawca powinien opuścić mieszkanie. Powinien też mieć zakaz zbliżania się do rodziny.

Nie chcemy słyszeć płaczu

Według przewodniczącej Europejskiej Unii Kobiet Barbary Bielickiej-Malinowskiej izolacja sprawców od ofiar to jeden z warunków skutecznej walki z przemocą wobec kobiet. Najważniejsze jest wprowadzenie uprawnień, jakie ma policja w innych państwach UE – w tym prawa do orzeczenia nakazu natychmiastowego opuszczenia lokalu przez sprawcę (a nie tylko do tymczasowego aresztowania, jak to jest w obowiązującej od 2005 r. ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie).

Prace nad nowelizacją tej ustawy trwają już od ubiegłego roku i właśnie wkraczają w decydującą fazę. Teraz nakaz opuszczenia lokalu i zakaz zbliżania się do ofiary może wydać sąd. Rząd chce przyznać ją również prokuratorowi, natomiast według projektu Parlamentarnej Grupy Kobiet (liczy ona 59 posłów i senatorów) to policjant mógłby wydać zakaz kontaktowania się sprawcy z pokrzywdzonymi lub nakazać opuszczenie wspólnie zajmowanego lokalu.

Ze statystyk wynika, że 80 proc. społeczeństwa w ogóle nie reaguje na dobiegający zza ściany krzyk kobiet i płacz dzieci. A prawa chroniącego ofiary przemocy domowej jak nie było, tak nie ma. I co tydzień telewizje pokazują historię kolejnej zakatowanej w domu kobiety i maltretowanych dzieci.

PRZEMOC WOBEC KOBIET SPRAWĄ UE

Urszula Nowakowska, szefowa Centrum Praw Kobiet (CPK)

10 grudnia 2009 r. w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się konferencja pt. „W stronę dyrektywy Unii Europejskiej w sprawie przemocy wobec kobiet”. Jej celem było wykazanie, że nie ma już przeszkód prawnych do podjęcia przez Unię prac nad wiążącą dla członków dyrektywą w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet. CPK stara się oferować różnorodną pomoc ofiarom przemocy. Prowadzimy ośrodek wsparcia na 30 miejsc. Oto nasz telefon: (0 22) 621 35 37, mail: temida@cpk.org.pl, zachęcam też do odwiedzenia naszej strony internetowej www.cpk.org.pl.

KOBIETY, ŁĄCZMY SIĘ!

Małgorzata Domagalik, dziennikarka, autorka programów telewizyjnych, redaktor naczelna miesięcznika „Pani”

Swój udział w kampanii przeciwko przemocy „Nie tylko siniaki robią z Ciebie ofiarę” traktuję jako coś bardzo naturalnego. Oto jedna kobieta wspiera inną: nigdy nie przymyka oczu na to, co złego dzieje się w życiu przyjaciółki, matki, siostry. Od chwili, gdy parę miesięcy temu założyłam na rękę bransoletkę „Powiedz STOP przemocy” – symbol kampanii – nie rozstaję się z nią ani na moment. Traktuję ją jako swego rodzaju memento i przesłanie, że to, co łączy kobiety, to bycie kobietą, a przemoc psychiczna jest równie szkodliwa jak fizyczna.

Pomoc w czasie pandemii Pomoc w czasie pandemii