Trigger warning: gwałt, gwałt na dziecku
„Sugestia, jakoby kobiety jako takie były mało wiarygodne i jakoby rzeczywisty problem stanowiły fałszywe oskarżenia o gwałt, służy uciszaniu konkretnych kobiet, unikaniu debaty na temat przemocy seksualnej i czynieniu z mężczyzn głównych ofiar.”
Rebecca Solnit, Mężczyźni objaśniają mi świat
„14-latka nie została zgwałcona, bo nie krzyczała, kiedy 26-letni mężczyzna dobierał się do niej” – tak brzmi przytoczony przez „Gazetę Wrocławską” fragment oburzającego uzasadnienia wyroku wydanego przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. W sądzie pierwszej instancji zapadł wcześniej wyrok stwierdzający, że dziewczyna została zgwałcona przez swojego kuzyna. Druga instancja złagodziła jednak wyrok.
Do zdarzenia doszło w Boże Narodzenie 2016 r., kiedy dziewczyna przyjechała do rodziny na święta. Jak opisuje ?Gazeta Wrocławska?, w domu było niewiele miejsca do spania, więc kuzyni mieli spać razem. 26-latek, kuzyn pokrzywdzonej, około godziny trzeciej nad ranem wrócił pijany z zakrapianej imprezy. Wg relacji dziewczyny, gdy położył się do łóżka, w którym spała, zaczął ją całować i rozbierać. Dziewczyna odpychała go i próbowała się odsuwać. Płakała i mówiła „nie chcę tego”. On nie zważając na jej protest dokończył stosunek. Dopiero po kilku miesiącach dziecko powiedziało mamie, co się stało. Zawiadomiona została policja i wszczęto śledztwo.
Oskarżony nie przyznawał się do winy, mimo że obrona przedstawiła w sprawie dowód w postaci rozmowy z internetowego komunikatora, w której przepraszał on 14-latkę. Sąd Okręgowy skazał 26-latka na wyrok trzech lat więzienia. Jednak Sąd Apelacyjny złagodził wyrok do kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Wg relacji „Gazety Wrocławskiej”, sąd drugiej instancji uznał, że doszło do współżycia z osobą poniżej 15. roku życia (a więc do czynu pedofilnego), jednak gwałtu nie było, a ustalenia Sądu Okręgowego w tej sprawie opierały się wyłącznie o ?zeznania pokrzywdzonego dziecka?.
Kilka lat temu Centrum Praw Kobiet wydało raport nt. stereotypów, jakimi kieruje się – niestety wciąż często – polski wymiar sprawiedliwości. Jednym z takich wzorców jest stereotyp „prawdziwej ofiary”, czyli „przekonanie np., że „prawdziwa ofiara” to kobieta napadnięta i zgwałcona przez nieznanego jej mężczyznę w ciemnej alejce sprawia, że sędziowie podejrzliwie patrzą na kobiety, które zgłaszają gwałt popełniony przez męża lub innego, znanego im mężczyznę”.
Wskazywałyśmy również, że wedle tego stereotypu „ofiara przemocy seksualnej powinna się bronić, a jeśli tego nie robiła i nie ma śladów oporu z jej strony, jest to często interpretowane na korzyść sprawcy i wykorzystywane do potwierdzenia jego wersji wydarzeń, że godziła się na współżycie”.
„Jeśli chodzi o ofiary przemocy seksualnej, to różne badania wskazują, że większość kobiet nie broni się aktywnie, a aktywna obrona może je dodatkowo narazić na eskalację przemocy ze strony sprawcy. Oczekiwanie od kobiety gwałconej, że będzie aktywnie się bronić, jest również sprzeczne z wpajanymi jej od dzieciństwa zasadami, że powinna tłumić agresję, że „walka” jest czymś złym i niewłaściwym dla kobiety, że nie powinna głośno krzyczeć ani w inny sposób zwracać na siebie uwagi, a w stosunkach seksualnych powinna być bierna i uległa. Nic więc dziwnego, że zaatakowana kobieta przeważnie się nie broni – musi przecież przełamać nie tylko swój strach, ale i wpajany jej od dzieciństwa wzorzec określający dopuszczalne i niedopuszczalne zachowania się dla kobiety”.
Jeśli kobieta odbiega od wizerunku prawdziwej ofiary, wykorzystuje się to do przerzucania na nią odpowiedzialności za czyn, którego padła ofiarą.
W naszym przekonaniu przytoczony przez media fragment uzasadnienia wyroku, mówiący o tym, że dziewczyna nie krzyczała, gdy została napadnięta i zgwałcona, można rozumieć jako kierowanie się przez sąd wyżej opisanym stereotypem.
Głosy niektórych komentujących tę sprawę (celowo nie przytaczamy ich nazwisk ani nie cytujemy ich wypowiedzi), którzy podzielają opinię zawartą w uzasadnieniu sądu, w rzeczywistości utrwalają krzywdzący stereotyp ?prawdziwej ofiary?, kulturę gwałtu oraz nieuprawnione poczucie zagrożenia fałszywymi oskarżeniami o gwałt. Wzmacniają także poczucie wstydu u osób, które przeżyły traumatyczne doświadczenie gwałtu (często jeszcze dodatkowo potęgujące się w kontakcie z organami ścigania i wymiaru sprawiedliwości).
Ta straszna sprawa każe nam przypomnieć, że w polskim prawie wciąż funkcjonuje definicja przestępstwa zgwałcenia, która wtórnie wiktymizuje osoby pokrzywdzone. Wbrew zaleceniom Konwencji antyprzemocowej, aby udowodnić gwałt ofiara musi wykazać, że do czynu karalnego doszło z użyciem przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu, podczas gdy konwencja mówi, że za gwałt należy uznać zachowania seksualne, na które druga strona nie wyraża zgody. Polska powinna jak najszybciej zmienić krzywdzącą definicję gwałtu.