Gdy mówi się o aborcji na życzenie, to podnoszą się głosy, że to widzimisię. W głowach wielu osób pojawiają się obrazy kobiet masowo chodzących po klinikach aborcyjnych i mówiących z wyższością: „Życzę sobie aborcję”. Gdy z kolei mówimy o aborcji na żądanie, to pojawiają się opinie, że to roszczeniowość. I znów snute są wizje kobiet wykłócających się z rejestratorami medycznymi: „Ale ja żądam! ŻĄDAM ABORCJI!!!”.
Określenie tego, czym jest aborcja do 12. tygodnia bez podawania przyczyn, nie jest jednoznaczne. Bo to po prawdzie nie jest ani żądanie, ani życzenie w formach przedstawionych przeze mnie powyżej. To wybór. A gdy pojawia się słowo „wybór”, to już łatwiej sobie wyobrazić coś więcej niż zero-jedynkowe sytuacje z powyższego akapitu. Bo przed każdym wyborem staje się z różnych przyczyn, które nigdy nie są oderwane od kontekstu. Weźmy na tapet tylko jedną z nich. Gwałt.
Teoretycznie należy zgłosić gwałt na policję i później na tej podstawie można przerwać ciążę. W praktyce kobieta będąca w traumie bardzo często wypiera to, co się wydarzyło, udaje, że nie miało to miejsca, tylko po to, by przetrwać psychicznie ten czas. Nie zgłasza więc sprawy organom ścigania, a brak zgłoszenia gwałtu równa się brakowi możliwości przerwania ciąży z tej przesłanki.
Dlaczego jeszcze kobiety nie zgłaszają przemocy seksualnej? Bo najczęściej dokonują jej osoby, które kobiety znają. Najczęściej, czyli jak mówią dane – w ponad 80% przypadków*. Kobieta więc poza zmierzeniem się z traumą, musi jeszcze wystąpić przeciwko komuś, kogo zna. Może swojemu partnerowi? Może znajomemu? Może szefowi? Może lubianej osobie w towarzystwie? Do traumy dochodzą wówczas kwestie społeczne, które na zawsze się zmienią po zgłoszeniu sprawy na policję. Oczywiście nie można zapomnieć też o tym, że żyjemy w kulturze bronienia oprawcy gwałtu, jeśli ten wydaje się sympatyczny, oraz podważania kobiecych zeznań, a to kolejny powód, by po gwałcie milczeć i po prostu zadbać o siebie tak, jak to możliwe.
I teraz aby zobrazować ten problem, wyobraź sobie 23-letnią Asię, studentkę biotechnologii, na którą na imprezie wreszcie zwrócił uwagę Michał, student z wydziału farmaceutycznego. Wypili kilka drinków i świetnie im się rozmawiało, więc Michał zaproponował, że odwiezie ją uberem do domu. Asia zaprasza go na herbatę, by przedłużyć ten wieczór. On odbiera to jednoznacznie, więc zaraz po przekroczeniu progu zaczyna całować Asię. Ta jest zachwycona, dociera do niej, że spełniają się jej marzenia. Jednak Michał napiera za bardzo, już próbuje rozpiąć jej spodnie, więc Asia prosi, by przystopował. Michałowi to nie pasuje. „Przecież tego chciałaś, nie zgrywaj niewinnej, no chodź”. Gdy Asia odmawia i prosi, żeby wyszedł, Michałowi puszczają nerwy i postanawia dokończyć to, co zaczął. Podczas gwałtu Asia jest sparaliżowana, nie rusza się, nie krzyczy. Po wszystkim słyszy: „To co? Widzimy się jutro? Asia, nie wygłupiaj się, przecież wiedziałaś po co tu przychodzimy… Nieważne. To do jutra”.
Asia dostaje jasny sygnał: sama sprowokowała sytuację, do której doszło. W sumie to przecież początkowo chciała, żeby on przyszedł i żeby uprawiali seks. Mają też wspólnych znajomych, no i on (ON!) chce nadal z nią utrzymywać kontakt. Powinna się cieszyć, że zwrócił na nią uwagę. Z tą myślą idzie spać. Rano Asia otrzymuje kwiaty od Michała. Na ich widok robi jej się niedobrze. Jej współlokatorka wraca akurat z imprezy i piszczy z ekscytacji, że wreszcie Asia spełniła swoje fantazje.
Asia jest w traumie. Nie zgłasza nigdzie gwałtu, a gdy kilka tygodni później okazuje się, że jest w ciąży – nie może jej usunąć. A mogłaby móc. Wystarczyłoby, żeby mogła bez podawania przyczyny przerwać ciążę. Żeby mogła dokonać tego wyboru. Bo w przypadku zajścia w ciążę żadnego wyboru nie miała.
A to tylko jeden dramat jednej Asi. Dodajmy do tego kobiety w przemocowych związkach, gwałty małżeńskie, dziesiątki, jeśli nie setki dramatów, których nie da się zamknąć w ustawie.
Każda decyzja o terminacji ciąży to wybór. Wybór, który może być kobiecym życzeniem, może być kobiecym żądaniem. Ale jest to wybór, do którego kobieta musi mieć prawo.
*https://feminoteka.pl/wp-content/uploads/2016/04/dosc_milczenia.pdf