W czerwcu obchodzimy Pride Month – miesiąc, w którym promowana jest przede wszystkim równość, a także zwiększona widzialność lesbijek, gejów, osób biseksualnych, transpłciowych, aseksualnych i queer. Z tą nazwą związana jest również nazwa wydarzeń odbywających się na całym świecie– najczęściej w formie parad. Ich celem jest upamiętnienie zamieszek w Stonewall, które wybuchły 28 czerwca 1969 roku w Greenwich Village w Nowym Jorku, rozpoczynających tym samym ruch walki o prawa osób LGBT+.
Wiele międzynarodowych korporacji dołączyło do celebrowania Miesiąca Dumy, udostępniając tęczowe nakładki, serduszka, czy angażując się w akcje społeczne, zwiększając w ten sposób widoczność osób LGBT+.
Jak wygląda Pride Month w Polsce?
3 czerwca kościół katolicki obchodził uroczystość Bożego Ciała. Arcybiskup Jędraszewski w swojej homilii zacytował kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Nowa Polska nie może być Polską bez dzieci Bożych! Polską niepłodnych lub mordujących nowe życie matek”.
Skąd bierze się pomysł zawłaszczania seksualności przez kościół katolicki?
Wynika to z walki o władzę i dominację symboliczną – jak zauważa filozof, Tomasz Stawiszyński „Kto dysponuje ludzką seksualnością, ten dysponuje nieograniczoną władzą”. Rozrodczość i seksualność wiernych to jeden z ostatnich przyczółków hierarchicznej władzy kościoła. W tym przypadku nie chodzi o prawdę, a o kontrolę. Grzech to pojęcie, które pozwala na manipulację wiernymi. Nie odnosi się do osiągnięć nauki i zasiewa ziarno wstydu. Spowiedź z kolei jest jednym z narzędzi do sprawowania kontroli. Wyznajemy przecież nie tylko przed Bogiem, ale również przed urzędnikiem, który jest przedstawicielem władzy – składając na przykład zeznanie podatkowe.
Wciąż oscylujemy wokół mitycznej normy, czyli białego heteroseksualnego mężczyzny, ekonomicznie niezależnego, który jest chrześcijaninem. Ta norma jednak nie reprezentuje większości.
Dzięki sąsiedztwu seksu i reprodukcji, niektóre treści biologii i fizjologii mogły posłużyć ludzkiej seksualności, jako zasada pewnej normalizacji – np. odpowiedni wiek do urodzenia dziecka. W tym wypadku seks staje się kluczowym narzędziem władzy. Nie ma tutaj miejsca na żadne odstępstwa od przyjętej normy.
Tak samo jak dążenie do równości, na przykład w sprawie jednopłciowych małżeństw – nie jest to rezultat ideologii, a wynik wciąż zwiększającej się wiedzy o świecie – jeszcze niedawno walczono z histerią, masturbacją czy twierdzono, że epilepsja jest wywoływana przez duchy i demony.
Kościół dąży do zatrzymania zmian społecznych, powrotu do „starego”, znanego porządku, ponieważ wszelkie zmiany prowadzą do osłabienia jego pozycji.
Co w takim przypadku z osobami aseksualnymi, skoro seks stanowi sedno władzy i dyskursu politycznego? W dodatku, jest w tym „świecie” obowiązkowy?
W obecnym dyskursie, będzie to pewnego rodzaju żal, bo przecież nie będzie z tego dzieci – tak samo jak w przypadku związków homoseksualnych. Z celibatem jest jednak trochę inaczej – to świadomy wybór, a nie żadne odstępstwo od normy.
Tak jak powiedziała Audre Lorde „Nie zdemontujesz domu pana, przy użyciu jego własnych narzędzi.” Dlatego należy zacząć budowanie zmiany poza systemem i uznawać różnicę za wartość, bo musimy pamiętać, że żadna norma nie istnieje.
Życzymy wszystkim udanego Miesiąca Dumy!
← Powrót do bloga